poniedziałek, 10 marca 2014

Magda pisze...

Właściwie to Agnieszka pisze a Magda mówi...:) Ale Agnieszka pisze wcielając się w postać Magdy i dzisiejszy post będzie w osobie I - szej liczby pojedynczej a czasami i mnogiej.  Tak mi chodziło ostatnio po głowie , żeby tego właśnie posta napisać wcielając się całkowicie w postać rozmówcy i zobaczymy jak to wyjdzie :) A więc zaczynamy...

Darka poznałam na jednej z ostatnich imprez  w lokalu u wspólnych znajomych. Było tam dość sporo ludzi i zupełnie nieznanych mi osób. Można powiedzieć , że 80% przybyłych gości widziałam pierwszy raz na oczy. Darka też wcześniej nie widziałam i też nikt mi o nim wcześniej nic nie mówił. Znała go moja bliska koleżanka, której zaraz zaczęłam zadawać mnóstwo pytań jak tylko go zobaczułam rozglądając się rozpoznawczo po sali. To wysoki, ciemnowłosy, przystojny mężczyzna o szarych błyszczących oczach i ładnym uśmiechu, z którego często korzystał. Okazało się, że jest ode mnie o dwa lata starszy i tak jak ja po rozwodzie. Sytuacja w miarę jasna, tylko jeszcze czy jest choć trochę mną zainteresowany podobnie jak ja? Dostrzegł z daleka moją koleżankę, z którą trzymałam się blisko także szarmancko podszedł się przywitać a mi przedstawić, czym ubiegł moją towarzyszkę. Niby nic a cieszy, prosty gest w moją stronę a już zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Do tego jeszcze dobrze dobrana koszula, pięknie komponująca się z kolorem jego oczu. Pomyślałam nieskromnie, że ładnie byśmy razem wyglądali, ale oczywiście to też musi jemu zależeć. Przez pierwszą połowę imprezy zerkaliśmy co jakiś czas na siebie z oddali, co oczywiście dało mi do myślenia, że prawdopodobnie też mogę być w jego typie. Przyszedł w końcu moment, że podeszliśmy do siebie i zaczęliśmy rozmawiać a nawet potańczyliśmy. Rozmowy skupiały się na opowiadaniu trochę o życiu i trochę wspólnych znajomych. Ogólnie fajnie się kleiło, ale była też to zasługa spożytego przez nas alkoholu. Mimo wszystko udało nam się nawiązać pozytywne relacje i miałam wrażenie, że miedzy nami zaiskrzyło.Chwilami jak patrzył na mnie tymi swoimi szarymi oczami to kolana mi miękły a w żołądku robiło się ciepło. Wydawało mi się , że i  moje dłuższe spojrzenia robiły na min wrażenia i chyba nawet onieśmielały. Resztę wieczoru, czy już raczej nocy oczywiście cały czas na tej samej imprezie, spędziliśmy razem. Nie będę utajniać, że i do pocałunku też doszło pod wpływem emocji i prawdopodobnie ilości wypitych procentów. Mimo wszystko pamiętam ten pocałunek, bo był on świadomy, realny i taki namiętny, że myślałam  przez chwilę ,że spłonę. Impreza dobiegła końca a my nie mogliśmy się rozstać, jednak każde z nas jechało w innym kierunku, składając się na taxi ze swoją ekipą. W dobie dzisiejszej ery mamy coś takiego jak telefony komórkowe, z których nieomieszkaliśmy skorzystać, także następnego dnia po przebudzenie wisieliśmy już na słuchawkach. Bardzo fajnie się nam rozmawiało i idąc za ciosem umówiliśmy się następnego dnia na obiad do przytulnej włoskiej restauracyjki . Tam też bardzo miło płynął nam czas na poznawaniu się i opowiadaniu o swoim życiu i otoczeniu. Nie byliśmy już tacy wylewni w sensie uczuć, ale było to dla mnie zrozumiałe, że tam działał poprostu alkohol a teraz zaczynamy tak jakby od początku. Dalej rozmawialiśmy dużo przez telefon i umawialiśmy się ze znajomymi na jakieś piwo czy wyjście do kina. Tak fajnie  lecz już w innym tempie było przez jakieś dwa tygodnie, a potem nasze rozmowy telefoniczne były coraz rzadsze i krótsze. Niemniej jednak kontakt mieliśmy i pomyślałam, że Darek może potrzebuje więcej czasu żeby sobie to poukładać i postanowiłam nie naciskać. Trochę dziwnie się poczułam, nie wiedząc o co chodzi i co jest przyczyną takiego zwrotu akcji, bo przecież miło spędzaliśmy wspólny czas . Nie zauważyłam sytuacji, która mogłaby zepsuć nasze relacje, nie było też jakieś poważniejszej rozmowy ze strony Darka, że coś jest nie tak czy mu nie pasuje. Od mojej koleżanki przypadkiem dowiedziałam się po paru dniach rozmyślania, że poznał kogoś ponoć wyjątkowego i chwali się tym wszystkim znajomym.  Po kolejnych dwóch czy trzech dniach zostawił mi "uśmieszek" w wiadomości na Twitterze. Zapytałam co to ma znaczyć? Odpisał, że jest szczęśliwy bo spotkał na swojej drodze kogoś bardzo wyjątkowego,kto umie z nim rozmawiać o wszystkim i kogoś dla kogo chce mu się żyć. Nie wiem dlaczego przeszła mi myśl, że chodzi o mnie? Łudziłam się nadziejami, że poczuł tą chemię, która była między nami, potrzebował trochę czasu żeby złapać oddech i się odpowiednio zdeklarować. Niestety szykowała się kolejna impreza u tych samych ludzi i w tym samym gronie,  tak więc postanowił mnie delikatnie uprzedzić, że nie będzie na niej sam, ale też nie będzie  tam ze mną ,tylko z nowo poznaną wyjątkową kobietą, dla której chce mu się żyć.  Bardzo było mi przykro, nie z powodu, że tą osobą nie jestem ja ( no może po części ), ale dlatego ,że Darek , który zrobił tak wspaniałe wrażenie na początku swoją szarmancką postawą, nie umiał porozmawiać  i zachować się jak prawdziwy mężczyzna. Przecież wystarczyło usiąść i porozmawiać, że z jego strony nie zaiskrzyło, że nie chce robić mi żadnych nadziei i że pojawił się ktoś inny, a on chce być fair. Nie zrobił tego tracąc u mnie resztki szacunku. Nie wiem dlaczego niektórzy mężczyźni zachowują się jak dzieci czy tchórze. Przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi i wszystko można sobie wytłumaczyć i wyjaśnić, wystarczy tylko chcieć. Trudno i przykro, bo po miłym facecie został gorzki niesmak, ale wiem że naokoło pełno takich szarmanckich tchórzy :(