wtorek, 19 sierpnia 2014

Przeprosiny...:(

No oczywiście należą się Wam ogromne przeprosiny za moją nieobecność...:(
Jak zobaczyłam ile to już czasu upłynęło to się za głowę złapałam. Czas biegnie nieubłagalnie i niestety nie można go ani cofnąć, ani też zawrócić. Rzeczywiście trochę zaniedbałam swojego Bloga i Was Drodzy Czytelnicy...- mam nadzieję , że wejdziecie tu jeszcze i dacie się przeprosić. CO?
Oczywiście należą się też słowa wyjaśnień i wytłumaczenie mojej nieobecności...
Pewnie myślicie, że to jakiś mężczyzna zakłócił "naszą więź" ? , że dostałam strzałą amora i nagle wszystko co do tej pory napisałam na temat facetów legło w gruzach? Ach nie moi Drodzy...nic z tych rzeczy :)
Nie ma żadnego "przemądrzalca" koło mnie i na pewno jeszcze trochę nie będzie hehe.
Powodem mojego zaniedbania stała się nowa pasja...SPORT :) Zajęłam się na poważnie bieganiem. Zaczęłam trenować regularnie - jak nie na siłowni, bieżni to w plenerze robię długie dystanse. Biorę też udziały w różnych zawodach (już mam na swoim koncie 3 medale), teraz we wrześniu czeka mnie półmaraton , a docelowo planuję  na przyszły rok wziąć udział w maratonie w Paryżu. Dzięki temu poprawiłam swoją kondycję i oczywiście (co mnie bardzo cieszy) schudłam :)  Sami więc widzicie, że tu nie chodzi o żadnego chłopa ,tylko zupełnie inne przedsięwzięcie hehe. Mam nadzieję, że w miarę jakoś się wytłumaczyłam i mi wybaczycie.
Niestety też nie mogę obiecać, że wrócę do regularnego pisania i będę Was dalej zachwycać regularnie swoimi postami. Chciałabym rzeczywiście co jakiś czas parę słów napisać , ale chyba bardziej to będzie coś od siebie niż historie innych cudownych Kobiet, bo na kolejne wywiady na pewno czasu nie znajdę.
 Ja cały czas mam takie samo zdanie na temat płci brzydszej, także tematyka pozostaje niezmienna, bo po co zmieniać coś co jest dobre? Na swojej drodze co róż spotykam różnych "muflonów" także temat zawsze będzie...Oni się nigdy nie zmieniają także chętnie się podzielę z Wami swoimi spostrzeżeniami :)
Gorąco pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam !

wtorek, 29 kwietnia 2014

Kamila wierzy w cuda

No TA to jednak ma marzenia...Niech Cię Kamila...Naprawdę - Coś Ty brała? Żeby aż coś takiego stworzyć? Normalnie chyba na jakiś cud liczysz...Ale Ok. Proszę bardzo...Przeczytajcie sami. Już nie komentuję hehe.
A więc, Kamila podała mi ostatnio swoje notatki, w których bardzo skrzętnie i skrupulatnie określiła jakiego mężczyznę chciałaby mieć przy swoim boku -  innymi słowy jakiego sobie wymarzyła...
Aczkolwiek ja osobiście...ok ok -  już nic nie mówię...hehe .No ciężko się powstrzymać :)
Mężczyzna dla Kamili to taki, który budzi ją ciepłym spojrzeniem i dobrym słowem, dla którego chciałaby wstawać z uśmiechem i robić mu śniadania a on uczestniczyłby z nią w przygotowywaniu posiłku, bądź też pożądliwie obserwował jej ruchy. Chciałaby, aby słuchał jej ze skupieniem jak mówi o swojej pracy, koleżankach czy zakupach, zadawał interesujące pytania nawiązujące do rozmowy i był w dodatku tą rozmową zainteresowany. Umiał z nią cierpliwie chodzić po sklepach pomagając jej i doradzając w wyborach sukienek. Umiał zadbać o dom i był zaradny na tyle ,aby nie musieli specjalnie martwić się o swój byt, a jakby nastały jakieś niespodziewane kłopoty, umiał szybko i bez nerwów im zaradzić. Jeśli problemy dotyczyłyby Kamili miał na tyle pomysłów aby umieć wyjść z tych sytuacji. Był cierpliwy i skupiony i na pracy i na obowiązkach domowych i przede wszystkim na niej. Dbał zarówno o harmonię w związku jak i o relacje z przyjaciółmi i rodziną, gdzie potrafiłby na poziomie zachować się i znać swoje możliwości jeśli chodzi o % i umieć w porę przerwać ich spożywanie. Powinien być tolerancyjny i wyrozumiały zarówno dla innych charakterów jak i dla ciężkich tzw. kobiecych dni i ZNP.  Musi mieć pomysły na spędzenie każdego dnia i ewentualną alternatywę jakby plan A nie wypalił. Liczyć się z jej zdaniem i nie krytykować, ale chcieć o tym  na spokojnie porozmawiać i przedyskutować temat.Wieczorami da spokojnie poleżać dobrą godzinę w wannie z pachnącymi solami i  relaksującymi maseczkami obmyślając plan na lekkostrawną kolację i dobry film przy lampce wina. Musi zrozumieć też babskie ploteczki czy to przez telefon czy przy babskich spotkaniach i nie zadawać żadnych pytań , zostawiając kobiecie jej przestrzeń i prywatność. W łóżku umieć być chwilami delikatny ale też umieć poprowadzić sytuację tak aby kobieta czuła się komfortowo w każdej intymnej scenie i  umieć słuchać jej potrzeb. Jak widzi, że coś się niepokojącego dzieje w ich relacjach, zainteresować się i umieć o tym porozmawiać. Być elastycznym na tyle aby dopasować się do danej sprawy i chcieć na bieżąco omawiać zdarzenia. Być ze swoją kobietą szczerym i uczciwym dbając o wspólne dobro i związek.  Jeśli zrozumie i chce odejść z jakichś powodów powinien zachować się jak mężczyzna i przedstawić swoje niezadowolenie i umieć taktownie zakończyć ewentualny związek.

No tak...tego właśnie chciałaby Kamila dla siebie i większości narodu damskiego...Eh...
Niestety jak dla mnie bardzo przelukrowane Kama i niestety nie do zrealizowania...Poprostu taki ktoś nie istnieje i chyba raczej nie spotkasz kogoś takiego na swojej drodze.
Przepraszam...brutalne ale prawdziwe...

wtorek, 15 kwietnia 2014

Wspieraj mnie Franciszku

Dzisiejszy post jest oficjalnym apelem Eweliny do swojego męża Franciszka. Są małżeństwem już 10 lat, niemniej jednak cały czas ciężko im się porozumieć w niektórych sprawach. Wiadomo, że etap docierania się jako pary mają za sobą i wiele spraw już sobie naprostowali,  jednak zawsze jest jakieś ALE. Tu skupimy się na prośbach, czy pobożnych życzeniach Eweliny. Tak jak w tytule chodzi tu o wsparcie w sytuacjach życiowych, ważnych, ale i codziennych obowiązkach. Kobieta ze wszystkimi sprawami finansowymi czy urzędowymi  musi radzić sobie sama. Chciałaby aby choć jedną z takich spraw umiał, bądź też chciał załatwić Franek. To już nie chodzi nawet o formalne załatwienie jakiejś sprawy, ale pójście z nią do jednego czy do drugiego urzędu i doradzenie czegokolwiek, jak jest taka potrzeba. Jak wiemy często mamy do czynienia z różnego rodzaju instytucjami czy bankami, które nie rzadko nas do siebie wzywają i czegoś od nas chcą. Franciszek nawet nie jest zainteresowany takimi pismami i od razu przekazuje kopertę żonie wierząc ,że ona się tym jak zwykle zajmie. Idzie biedna kobieta do takiego urzędu, stoi w tych kolejkach i tłumaczy czy wyjaśnia jakąś niejasność, a mąż wiedząc przecież ,że była ,nie zada choćby jednego pytania co to właściwie było, i czy sprawa została rozwiązana pozytywnie. Tak jak na etapie załatwiania formalności dziewczyna zostaje z tym sama,  to podobnie jest w pójściu na wywiadówkę do szkoły dziecka, załatwianiem korepetycji czy zajęć dodatkowych. No niestety Ewelina nie ma lekko w tym temacie, bo nie ma wsparcia ze strony bliskiej osoby, a na to bardzo by liczyła. Ważne jest aby rzeczy, które dotyczą obojga partnerów były rozwiązywane i załatwiane przez właśnie tą dwójkę. Kobieta potrzebuje czuć ,że nie zostaje ze wszystkim sama a osoba która żyje z nią jest gdzieś sobie obok i nie uczestniczy w ich życiu tak jakby tego chciała. Post ma charakter delikatnej uwagi w kierunku Franciszka , ale i nie tylko. Myślę, że jest więcej takich niestety mało zaangażowanych panów w również przecież w swoje życie, gdzie sprawy urzędowe nękają nas codziennie. Panowie, dlaczego Was to nie interesuje, przecież nie dopilnowanie takich rzeczy grozi  nieraz poważnymi konsekwencjami. Jakby Wasza kobieta tego nie załatwiła albo przypadkiem raz zapomniała, to były by oczywiście wielkie pretensje do niej. Tak więc mój apel i prośba... Franku do Ciebie...wspieraj Ewelinę bo bardzo Ciebie potrzebuje ;)

poniedziałek, 31 marca 2014

Marzeń ciąg dalszy

Witam, Witam...:)
Tak jak w tytule, szukamy swojego typu mężczyzny idealnego wykreowanego no niestety tylko w naszej wyobraźni. W ostatnim poście Iza przedstawiła Nam swój pogląd i gust a ja udzieliłam trafnych i  oczywiście potrzebnych komentarzy. Skupiłyśmy się głównie na istotnym również dla mnie wyglądzie zewnętrznym - nie chodzi tu o urodę , ale o ogólną estetykę. Wspomniałyśmy także o dobrym wrażeniu przy pierwszym spotkaniu, a dziś omówimy męskie zachowanie w obecności innych naszych znajomych. Tu wkracza do akcji Baśka, która bardzo by chciała mieć faceta, za którego nie musiałaby się wstydzić. No właśnie, często zdarza się , że przy spotkaniach towarzyskich , czy to z rodziną czy przyjaciółmi bywają sytuacje, że chcemy zapaść się pod ziemię. Baśka akurat ma takie doświadczenia, w byłym już chłopakiem, który na każdej imprezie za wszelką cenę pragnął być duszą towarzystwa, niestety zawsze przesadził. Zdarzało mu się wypić nadmierne ilości alkoholu, po których robił się chamski i agresywny. Nie przebierając w słowach obrażał na około wszystkich znajomych dziewczyny a  następnego dnia tłumaczył , że nie znają się na żartach i są bucami. Nieraz też wpadał w samozachwyt opowiadając o sobie w samych superlatywach, co nie do końca było też prawdą dostarczając tym kobiecie kolejnych rozczarowań. Tak więc Panowie poprostu z umiarem, ważyć i słowa i przede wszystkim alkohol. Przecież nie musicie udawać kogoś  kim nie jesteście, liczy się Wasza autentyczność, a nie sztuczne zachowanie, którego nikt nie lubi. A już obrażanie i wytykanie błędów innym świadczy wręcz o Waszej niskiej samoocenie. Jak już jesteśmy przy temacie zachowania mężczyzny w towarzystwie, to tu moja uwaga. Jak dochodzi do spotkań w rodziną partnerki wskazany jest szacunek dla jej członków rodziny, nie pozwalając sobie na spoufalanie się i "tykanie" do osób starszych - no chyba ,że sami to zaproponują. Dużą rolę w życiu każdego z nas odgrywa rodzina i trzeba o tym pamiętać, że ona też ma oczy i wyciąga wnioski - oni widzą zdecydowanie więcej i mają też później coś do powiedzenia, tak więc lepiej im nie podpadać :) . Co jeszcze Nas razi w takich spotkaniach rodzinno - towarzyskich , to zachowanie przy stole i estetyka spożywania posiłku. Nie powinno się jeść zbyt szybko i zachłannie, bo to fatalnie wygląda i robi okropne wrażenie. Jedzenie Wam nie ucieknie także nie musicie wrzucać w siebie kolosalne ilości jedzenia jak do śmietnika - blee. Już nie muszę wspominać o gadaniu z pełną buzią czy siorbaniu i mlaskaniu prawda? Oj jak się zastanowić to wiele jest takich szczegółów, do których można by się przyczepić, ale mają dla nas Kobiet ogromne znaczenie.
Baśka akurat miała złe doświadczenie z zachowaniem swojego chłopaka w towarzystwie, dlatego nie chciałaby już więcej tak się za kogoś wstydzić. Popieram w 100 %. Pozdrawiam Basieńko :)


środa, 26 marca 2014

Bo Bloga trzeba pisać...

...Tak mi  właśnie dzisiaj  powiedziała moja kuzyneczka - Pozdrawiam Pati, i tym samym zmotywowała mnie do dzisiejszego posta. Zrezygnowałam nawet z wieczornego biegania, aczkolwiek dobrze się z tego powodu nie czuję ( jutro nadrobię), bo przecież Bloga trzeba pisać - tam ludzie po drugiej stronie czekają :)
Jestem, więc jestem i wracam do tematyki znanej już Nam doskonale, czyli...FACET NORMALNY...
Koleżanka Izabela bardzo chciałaby przedstawić Nam swoją wizję, albo raczej marzenie idealnego mężczyzny dla niej, a My czytamy i zastanawiamy się czy ktoś taki istnieje ... :)
Dla Izy jest ważne pierwsze wrażenie ( z reszta dla każdej z nas ), czyli to co widzimy na pierwszy rzut oka, to oczywiście ubiór. Każdy pan  powinien od czasu do czasu przejrzeć jakiś magazyn z aktualnymi trendami mody, a potem zanim wyjdzie z domu spojrzeć na siebie w lustrze . Och ile Nas to czasem energii, nerwów a przede wszystkim czasu kosztuje, aby doprowadzić faceta do porządku, jeśli chodzi o styl ubierania. Ważne też jest aby dopasować odzież do figury mężczyzny - nie każdy musi być szczupły jak model, ale jak ma trochę brzuszka to niech ta bluzka czy koszula będzie trochę luźniejsza ( czasem to nie muszą być jakieś mega zabiegi i całkowita zmiana garderoby ) - popatrzmy czasem w lustro. Co jeszcze przykuwa wzrok Izy to fryzura. Wiemy, że włosy szybko odrastają, ale też wiemy że fryzjerów na około jest mnóstwo a męskie strzyżenie nie jest zbyt drobie - trzeba poprostu tam wstąpić. Ja już nie wspomnę, że włosy najlepiej się prezentują jak są umyte, bo i o tym też niektórzy panowie zapominają. Ja bym się jeszcze przyczepiła  do tego, ze powinny być przycięte, czyste paznokcie, wyczyszczone uszy i choćby przetarte buty. Błagam Was Panowie to nie zajmuje zbyt dużo czasu, a odbiór jest o wiele przyjemniejszy. Iza szuka w facecie kultury osobistej, czyli wyraźnego szacunku do kobiety, z którą obecnie przebywa i ograniczaniu się w przekleństwach do minimum. Nie jest dla nas miłe i przyjemne słuchanie nawet jeśli nie do nas ,to do innych towarzyszy, ale w naszym towarzystwie bluźnierstw i słów niecenzuralnych. Wiadomo, że każdy z nas potrafi i zdarzy mu się nie raz przekląć, ale można to trochę wyeliminować ze słownika i zastąpić milszym dla ucha, żartobliwym zwrotem.
I tu Iza przechodzi do cechy charakteru, która robiłaby na niej wrażenie , a mianowicie umiejętność słuchania  - jakże rzadka i poszukiwana przez wiele kobiet zaleta. Właśnie, mamy czasem wrażenie, że często nasze słowa gdzieś lecą poza  męskimi uszami  i rozbijają się o ścianę. Prosimy o trochę zainteresowania z Waszej strony Panowie, jak już zadajecie jakieś pytanie, to słuchajcie też odpowiedzi, bo potem prędzej czy później wyjdzie, że macie to gdzieś co My do Was mówimy. Fajnie jak macie też coś do powiedzenia o sobie.My potrafimy słuchać i wiele z tej rozmowy zapamiętujemy, co potem przydaje się w kolejnej konwersacji , jak kolejna ma oczywiście miejsce hihi. Opowiadając o sobie, miło by było aby te słowa pokrywały się z prawdą, bo to też z czasem wyjdzie, a My już mamy dystans do kłamcy i podważamy każde słowo pod wątpliwość.  Co jeszcze Iza, co jeszcze?  - Zapraszając dziewczynę na kolację czy nawet na drinka do lokalu, przygotować się Panowie należy finansowo. To od Waszego portfela zależy czy to będzie kolacja czy zwykłe wyjście na piwo, ale niech to się nie ogranicza do minimum i trzeba też wziąć pod uwagę odwiezienie kobiety do domu. Takie głupie mankamenty, jak brak gotówki przy sobie, czy publiczne informowanie na co Was stać ,  w postaci ostentacyjnego wyciągania portfela pozostawia niestety niesmak po spotkaniu. Odwożąc , czy odprowadzając kobietę do domu, okażmy trochę delikatności i nie bądźmy nachalni, a na pewno zostanie to lepiej przez Nas odebrane.
Tyle na dzisiaj od Izy. Jak coś się jej jeszcze przypomni dokończymy następnym razem, a teraz idę już spać :) Dobrej Nocy Panie i Panowie...

niedziela, 16 marca 2014

Tracę Wiarę :(

Coraz więcej i częściej zaczynam zastanawiać się nad sensem...

Zaczęłam pisać mojego Bloga po fatalnym rozstaniu z kimś dla mnie ważnym.  Analizując ten związek wiedziałam, że nie ma on większego sensu i  z góry jest właściwie skazany na niepowodzenie. Było to wszystko dla mnie trudne pod wieloma względami, ale tkwiłam w tym wszystkim i mimo, że zakładałam , że trzeba będzie podjąć  w końcu jakieś ważne decyzje ,siedziałam wciąż w tym...I Gówno Prawda ,Że Miłość Wszystko Przezwycięży.

Po własnych doświadczeniach i przeżyciach innych bliskich mi kobiet stałam się doskonałym obserwatorem męskich zachowań i świetnie potrafię interpretować ich charakter ,co niestety w większości dyskwalifikuje Ich w moich oczach. Wiem, że potrafię szybko rozgryźć każdą męską jednostkę i po paru zamienionych z nim zdaniach i popatrzeniu na jego naturalne odruchy dużo mogę o nim powiedzieć. Zazwyczaj nie są to miłe słowa, ale raz po raz się zdarzają. Oczywiście nie analizuję każdego napotkanego pana, bo czasem  mi się nie chce wnikać głębiej w jego osobowość i wtedy przyjmuję go takim jakim jest, bo zmieniać ich też nie zamierzam.
Do czego dążę...?
A mianowicie, tak jak w tytule...poprostu tracę wiarę w istnienie NORMALNEGO FACETA
Pewnie myślicie , że mam jakieś hiper wygórowane wymagania?  Właśnie nie...
Już mnie mdli na myśl o kolejnym poście, gdzie czeka kolejna historia o kolejnym przypadku męskiego debilizmu. Dlatego też nie będę ( przynajmniej narazie ) opisywać bolesnych wspomnień i przeżyć zranionej kobiety. Przepraszam Cię Asiu, ale musimy odłożyć Twojego posta na inny termin, bo narazie mam ich dość.
Wystarczająco w moim Blogu bolesnych wspomnień. Dziękuję Wam dziewczyny za współpracę - wiem, że było to dla Was trudne i doceniam. Teraz chciałam trochę przekwalifikować moje "bazgroły", aczkolwiek utrzymać się w tematyce głównej - czyli FACET.
Dalej planuję współpracować z Wami dziewczyny opierając się tym razem na Waszej Wizji FACETA NORMALNEGO.  Ponieważ tracę wiarę, że taki w ogóle istnieje w naszej galaktyce, to może pomóżcie mi Dziewczyny stworzyć chociaż wizerunek takiego człowieka? Wracając do moich oczekiwań czy wymagań , to sądzę, że tak jak nasze spostrzeżenia na temat danych typów było podobne, to i teraz nasza wizja będzie zbliżona. A może stanie się to cennym źródłem wiedzy i pomocniczym materiałem szkoleniowym dla męskiej jednostki ?
A zatem następny post będzie dla Was Panowie  -  Jakiego Faceta Chciałybyśmy mieć przy swoim boku? Czego szukamy w Facetach?  i  Jakie mamy Wizje ( Nie Księcia z Bajki ) NORMALNEGO FACETA ?
Życzę przyjemnej lektury ;)

środa, 12 marca 2014

JJJEEEESSSSTTTT....:)

Jest pierwszy TYSIĄC wyświetleń na Moim Blogu...Huuurrraaa!!!
Wielkie Dzięki...hehe
Pozdrawiam Moich Wspaniałych, Cudownych Czytelników/Czytelniczki :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Magda pisze...

Właściwie to Agnieszka pisze a Magda mówi...:) Ale Agnieszka pisze wcielając się w postać Magdy i dzisiejszy post będzie w osobie I - szej liczby pojedynczej a czasami i mnogiej.  Tak mi chodziło ostatnio po głowie , żeby tego właśnie posta napisać wcielając się całkowicie w postać rozmówcy i zobaczymy jak to wyjdzie :) A więc zaczynamy...

Darka poznałam na jednej z ostatnich imprez  w lokalu u wspólnych znajomych. Było tam dość sporo ludzi i zupełnie nieznanych mi osób. Można powiedzieć , że 80% przybyłych gości widziałam pierwszy raz na oczy. Darka też wcześniej nie widziałam i też nikt mi o nim wcześniej nic nie mówił. Znała go moja bliska koleżanka, której zaraz zaczęłam zadawać mnóstwo pytań jak tylko go zobaczułam rozglądając się rozpoznawczo po sali. To wysoki, ciemnowłosy, przystojny mężczyzna o szarych błyszczących oczach i ładnym uśmiechu, z którego często korzystał. Okazało się, że jest ode mnie o dwa lata starszy i tak jak ja po rozwodzie. Sytuacja w miarę jasna, tylko jeszcze czy jest choć trochę mną zainteresowany podobnie jak ja? Dostrzegł z daleka moją koleżankę, z którą trzymałam się blisko także szarmancko podszedł się przywitać a mi przedstawić, czym ubiegł moją towarzyszkę. Niby nic a cieszy, prosty gest w moją stronę a już zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Do tego jeszcze dobrze dobrana koszula, pięknie komponująca się z kolorem jego oczu. Pomyślałam nieskromnie, że ładnie byśmy razem wyglądali, ale oczywiście to też musi jemu zależeć. Przez pierwszą połowę imprezy zerkaliśmy co jakiś czas na siebie z oddali, co oczywiście dało mi do myślenia, że prawdopodobnie też mogę być w jego typie. Przyszedł w końcu moment, że podeszliśmy do siebie i zaczęliśmy rozmawiać a nawet potańczyliśmy. Rozmowy skupiały się na opowiadaniu trochę o życiu i trochę wspólnych znajomych. Ogólnie fajnie się kleiło, ale była też to zasługa spożytego przez nas alkoholu. Mimo wszystko udało nam się nawiązać pozytywne relacje i miałam wrażenie, że miedzy nami zaiskrzyło.Chwilami jak patrzył na mnie tymi swoimi szarymi oczami to kolana mi miękły a w żołądku robiło się ciepło. Wydawało mi się , że i  moje dłuższe spojrzenia robiły na min wrażenia i chyba nawet onieśmielały. Resztę wieczoru, czy już raczej nocy oczywiście cały czas na tej samej imprezie, spędziliśmy razem. Nie będę utajniać, że i do pocałunku też doszło pod wpływem emocji i prawdopodobnie ilości wypitych procentów. Mimo wszystko pamiętam ten pocałunek, bo był on świadomy, realny i taki namiętny, że myślałam  przez chwilę ,że spłonę. Impreza dobiegła końca a my nie mogliśmy się rozstać, jednak każde z nas jechało w innym kierunku, składając się na taxi ze swoją ekipą. W dobie dzisiejszej ery mamy coś takiego jak telefony komórkowe, z których nieomieszkaliśmy skorzystać, także następnego dnia po przebudzenie wisieliśmy już na słuchawkach. Bardzo fajnie się nam rozmawiało i idąc za ciosem umówiliśmy się następnego dnia na obiad do przytulnej włoskiej restauracyjki . Tam też bardzo miło płynął nam czas na poznawaniu się i opowiadaniu o swoim życiu i otoczeniu. Nie byliśmy już tacy wylewni w sensie uczuć, ale było to dla mnie zrozumiałe, że tam działał poprostu alkohol a teraz zaczynamy tak jakby od początku. Dalej rozmawialiśmy dużo przez telefon i umawialiśmy się ze znajomymi na jakieś piwo czy wyjście do kina. Tak fajnie  lecz już w innym tempie było przez jakieś dwa tygodnie, a potem nasze rozmowy telefoniczne były coraz rzadsze i krótsze. Niemniej jednak kontakt mieliśmy i pomyślałam, że Darek może potrzebuje więcej czasu żeby sobie to poukładać i postanowiłam nie naciskać. Trochę dziwnie się poczułam, nie wiedząc o co chodzi i co jest przyczyną takiego zwrotu akcji, bo przecież miło spędzaliśmy wspólny czas . Nie zauważyłam sytuacji, która mogłaby zepsuć nasze relacje, nie było też jakieś poważniejszej rozmowy ze strony Darka, że coś jest nie tak czy mu nie pasuje. Od mojej koleżanki przypadkiem dowiedziałam się po paru dniach rozmyślania, że poznał kogoś ponoć wyjątkowego i chwali się tym wszystkim znajomym.  Po kolejnych dwóch czy trzech dniach zostawił mi "uśmieszek" w wiadomości na Twitterze. Zapytałam co to ma znaczyć? Odpisał, że jest szczęśliwy bo spotkał na swojej drodze kogoś bardzo wyjątkowego,kto umie z nim rozmawiać o wszystkim i kogoś dla kogo chce mu się żyć. Nie wiem dlaczego przeszła mi myśl, że chodzi o mnie? Łudziłam się nadziejami, że poczuł tą chemię, która była między nami, potrzebował trochę czasu żeby złapać oddech i się odpowiednio zdeklarować. Niestety szykowała się kolejna impreza u tych samych ludzi i w tym samym gronie,  tak więc postanowił mnie delikatnie uprzedzić, że nie będzie na niej sam, ale też nie będzie  tam ze mną ,tylko z nowo poznaną wyjątkową kobietą, dla której chce mu się żyć.  Bardzo było mi przykro, nie z powodu, że tą osobą nie jestem ja ( no może po części ), ale dlatego ,że Darek , który zrobił tak wspaniałe wrażenie na początku swoją szarmancką postawą, nie umiał porozmawiać  i zachować się jak prawdziwy mężczyzna. Przecież wystarczyło usiąść i porozmawiać, że z jego strony nie zaiskrzyło, że nie chce robić mi żadnych nadziei i że pojawił się ktoś inny, a on chce być fair. Nie zrobił tego tracąc u mnie resztki szacunku. Nie wiem dlaczego niektórzy mężczyźni zachowują się jak dzieci czy tchórze. Przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi i wszystko można sobie wytłumaczyć i wyjaśnić, wystarczy tylko chcieć. Trudno i przykro, bo po miłym facecie został gorzki niesmak, ale wiem że naokoło pełno takich szarmanckich tchórzy :(

wtorek, 4 marca 2014

Wytłumaczenie / Usprawiedliwienie...:)

No tak długiej przerwy w dostawie postów to jeszcze nie miałam...
Nie to ,że jestem czymś czy kim bardzo zajęta, albo odeszła mi wena czy opuściły mnie chęci na dalsze pisanie...Nie... Mam  nawet gotowy wywiad i zniecierpliwioną kolejną rozmówczynię na następne posty, także nadal głowa pełna pomysłów.
Ostatnio poprostu nie mam siły, nie wiem czy to jakieś przesilenie czy brak sił witalnych. Cały czas coś robię, czymś się zajmuję i cały dzień ucieka mi przez palce a wieczorem jestem dętka i ledwo na oczy patrzę.
No dobra, przyznam ,że ostatnio trochę ćwiczę na siłowni i jeszcze w domu zabrałam się za odkrywanie tajników jogi co może przyczyniło się po części do mojego zmęczenia, ale myślę że to kwestia dni i mój organizm przywyknie do nowego trybu. Także absolutnie nie zostawiałam ani mojego Kochanego Bloga, ani moich Wiernych Kochanych Czytelników. Proszę jedynie o cierpliwość i wyrozumiałość, a niedługo wrócę z ciekawym materiałem i historią bardzo świeżą - dosłownie z przed miesiąca.
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam niebawem :) Agnieszka

wtorek, 18 lutego 2014

Coś Ty zrobił z moją Kaśka?

To już nie jest ta sama Kaśka...
Stała się nieufna, przygnębiona , pozbawiona nadziei...a to wszystko przez jednego dupka - pana "M" (nazwijcie go jak chcecie : Marek, Marcin, Marcel - wszystko jedno).
Poznali się dużo wcześniej przez wspólnych znajomych na jednej z domówek.Miło spędzili ten wieczór przy czerwonym winie i wspólnych rozmowach. Nie wymienili się telefonami, ale widywali się na kilku kolejnych imprezach także przewijał się co jakiś czas pan "M" przez życie Kaśki. Mimo wszystko nie stwarzali żadnych dwuznacznych sytuacji, które mogłyby świadczyć o jakimś większym zainteresowaniu sobą tych dwojga, aczkolwiek z relacji Kobiety wynika, że zupełnie obojętny też jej nie był. Chodził jej po głowie od czasu do czasu wracając wspomnieniami do długich rozmów na wiele pasjonujących tematów. Znaleźli wspólny język i bardzo dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Miałam przyjemność być na jednej z takich domówek i nie ukrywam obserwowałam te ich długie konwersacje. Najczęściej trafiali na siebie w okresie letnim, kiedy tych imprez jest rzeczywiście więcej, także ich znajomość budowała się z dobre trzy lata z małymi przerwami. Pewnego razu Kaśka zadzwoniła do mnie bardzo przejęta i podekscytowana informując, że "M" poprosił o jej telefon i zaproponował spotkanie. Od razu się zgodziła i po paru dniach szykowała się na "pierwszą randkę". Ach jak ona się długo pindrzyła przed tym lustrem...myślałam ,że nigdy nie wyjdzie z tej łazienki...:) - mam nadzieję, że się nie gniewasz Kacha...
Mimo, że znali się dobrze i dość długo bardzo się denerwowała spotkaniem, z resztą tak samo jak on.
Nie liczyła na nic więcej niż dobrą znajomość, czy przyjaźń , ale szybko okazało się, że wdarło się też tam uczucie - tak to wtedy przynajmniej wyglądało.
"M" mieszka  z 20km od naszej miejscowości, ale odwiedzał Katarzynę dość często co bardzo ją cieszyło.Oboje długo pracują także spotkania były raczej wieczorne, ale tak ustalili i tak wszystkim pasowało.
Pan "M" okazywał swojej dziewczynie dużo ciepła i uczucia, był delikatny, czuły i nie żałował swoich pocałunków co jeszcze bardziej rozbudzało zmysły i emocje Kaśki.
Dzwoniła do mnie co jakiś czas i była tak przeszczęśliwa ,że aż miło było słuchać radości płynącej z jej serca. Opowiadała jak wiele ich łączy, jak wiele mają sobie do powiedzenia, ile wspólnych rzeczy ich pasjonuje. Mówiła o całych nocach przegadanych w blasku świec i  w delikatnych objęciach "M". Od wieczora do rana obsypywał ją spontanicznymi, czułymi pocałunkami nie pozwalając nawet na chwilę aby nie była przez niego tulona. Wszystko zapowiadało się cudownie i ich (przynajmniej jej) miłość wydawała się być nieskończona. Radość jaką emanowała z niej mówiła wszystko, a ja cieszyłam się razem z nią trzymając za nich kciuki. 
Pytacie pewnie co się stało z tą parą? Co jest z "M" nie tak?  - No właśnie...
Katarzyna opowiadała mi o ich spotkaniach wieczornych, o przegadanych nocach...ale nic nie mówiła o dniach... i tu zaczynają się schody.
W dzień natomiast Drodzy Państwo -  "M" był wielką zagadką i tajemnicą. Potem dopiero Kaśka  dołożyła brakujące elementy układanki...o czym wcześniej nie mówiła.
Wieczory i noce owszem były cudowne , ale tylko do momentu kiedy pan "M" nie zamknął za sobą drzwi i jednocześnie zamykał się przed  tęskniącą Kaśki. W ciągu dnia ich kontakt był bardzo ograniczony, właściwie wręcz żaden. Tak jak "M" potrafił być ciepły i czuły, tak samo chłodny i niedostępny. Sms -y z pytaniami jakie ona zadawała często pozostawały bez odpowiedzi albo były bardzo ubogie w słownictwo. Pisał od niechcenia sprawiając wrażenie zajętego i znudzonego odpowiedziami. Jak znowu byli razem okazywał jej uczucie dając kolejne nadzieje i chwilowe szczęście. Niby był zaangażowany i chętny na wspólne życie, ale za chwila zamykał za sobą drzwi i wracał do swojego zamkniętego dla niej świata. Pytałam czy próbowała z nim o tym rozmawiać , dlaczego tak się dzieje jak nie są razem. Nie wyjaśniał nic ani też nie robił z tego jakiegoś większego problemu, mówiąc że jest przecież dobrze i nie ma z czego rozniecać jakiejś niepotrzebnej awantury. Znowu dał jej nadzieje i szczęście na parę dni okazując swoje uczucia i obsypując ją pocałunkami, a zarazem zostawiając samą, niedopuszczając jej do swojego świata. Po trzech miesiącach huśtawki nastrojów Kaśka miała dosyć i zdecydowała się na poważną rozmowę z "M", chcąc wiedzieć na czym stoi i co on takiego ukrywa. Okazało się , że on właściwie niczego nie ukrywał, bo chodziły już jej różne rzeczy po głowie, ale pan "M" poprostu ceni swoją własną prywatność, swoją przestrzeń i niezależność - Ot co...
Pan "M" okazało się, że nie zamierzał angażować się właściwie w związek z Kaśką i od początku traktował to jako niezobowiązujące spotkania.Dlatego też nie zamierzał opowiadać się w ciągu swojego całego dnia co on też takiego porabia. Wieczory i noce były czysto fizyczne, miłe spędzanie czasu a dzień był tylko dla niego i dla jego osobistej przestrzeni. Szkoda tylko, że nie wspomniał o tym nic coraz bardziej zakochanej i zaangażowanej Kaśce, której  brutalnie złamał serce.
Dziewczyna do tej pory nie może uwierzyć, że można tak łatwo kogoś oszukać i wmanewrować w niezobowiązujące spotkania towarzyskie. Nie może uwierzyć, że to właśnie ona stała się naiwną ofiarą tylko bawiącego się nią dupka.
Przez taką właśnie nieczułą i kpiącą z  uczuć osobę cierpi niewinna Kaśka, która niestety już tak szybko nikomu nie zaufa i nikogo tak szybko nie pokocha...
Smutne, ale jakże częste są to przypadki...znam kilka bardzo podobnych historii i Wy  pewnie też. Panowie...bądźcie z Nami szczerzy...jak zamierzacie się tylko zabawić, to powiedzcie to poprostu na samym początku, wtedy i Nasze zaangażowanie i podejście będzie zupełnie inne, a i oszczędzicie Nam trochę niepotrzebnie wylanych łez...
Dzięki Kasiu za szczere wyznanie i życzę mimo wszystko Miłości :)

czwartek, 13 lutego 2014

Co spotkało Kaśkę ?

A no właśnie... Tak jak już wspominałam, zapowiem wstępnie moją kolejną rozmówczynię Katarzynę, która zupełnie nie dawno doznała wielkiego rozczarowania. Jak się łatwo domyśleć zawód dotyczył wyrafinowanego i niestety niezrozumiałego jak dla nas zachowania pewnego pana :(
Znajomość ich trwała jakieś trzy miesiąca, ale zrobiła duże spustoszenie i niepewność w umyśle Kobiety.
Znam sprawę bardzo dobrze także chętnie ją opiszę na co w końcu otrzymałam zgodę Kaśki.
Zapraszam za kilka dni do posta, jak tylko znajdę trochę więcej czasu.
Wracamy do sprawy niebawem .Pozdrawiam.

niedziela, 9 lutego 2014

Spostrzeżenia Martyny ( wracając do weekendowego rekonesansu)

Pewnego pięknego dnia po opublikowaniu "weekendowego rekonesansu" jedna z Czytelniczek mojego Bloga zwróciła mi uwagę i słusznie, że w wymienianych przeze mnie typach mężczyzn pominęłam kilka osobowości, których pominąć nie powinnam :) -  widocznie akurat nie napotkałyśmy w ostatnim czasie na swojej drodze tego typu osobników :)
Oj Martynko tych typów jak wiesz to ich wymieniać można i można i końca pewnie by nie było...
Ale ok, piszemy o typach ,o których rozmawiałyśmy kilka dni temu ;)
Ciąg dalszy weekendowego rekonesansu :
Typ szósty ( ofiara losu )-nazewnictwo Martyny , ale jakże trafne :). Facet może nie jest zupełnie "ofiarą losu", ale takiego z siebie robi. Sprawia wrażenie człowieka z kompleksami o których mówi i widać ,że już  nawet się z nimi pogodził. W rozmowie z poznaną kobietą wychwala jej zalety, a  o sobie  mówi w sposób mało zachęcający do jakiegokolwiek dalszego działania.Wielbi twoją urodę  a zaraz dodaje, że on jest taki brzydki i pewnie nie będziesz chciała się z nim więcej umówić bo on przy tobie to się chowa.
Oczywiście znamy ten typ również, ale co to znaczy i o co temu panu chodzi? Chce nas odstraszyć? Może on nie ma zamiaru wcale się więcej spotkać dlatego robi z siebie taką ofiarę? Czy może on też lubi żeby go wielbić i czeka na słowa zaprzeczenia ze strony kobiety, że wcale nie jest brzydki i jest wartościowy? A może chce się przypodobać danej pani mówiąc jaka ona piękna ? Oczywiście takie komplementy są miłe i jak najbardziej wskazane aczkolwiek my mamy świadomość swojej urody i kobiecości :) , ale po co przy tym zaraz taki kontrast jak robi z siebie brzydala i nieudacznika życiowego?  - Faktycznie "Ofiara losu".
Typ siódmy ( snob - cwaniak ) , który myśli {znaczy raczej nie myśli tylko tak mu się wydaje-bardziej pasuje sądzi niż myśli}, że za pieniądze kupi wszystko i bardzo to wszystkim okazuje. Ma wokół siebie najprawdopodobniej fałszywych przyjaciół, których sobie przysposobił bo tak samo dobrze wyglądają jak on. Nosi modne ubrania i drogie zegarki, jeździ odjazdową bryką, kupuje drogie drinki i płaci rachunki wyciągając gruby plik pieniędzy. Chodzi po lokalu niczym Boss upatrując swojej "ofiary dnia", jak to Martyna ładnie nazwała "Polowanie na Kopciuszka". Oczywiście panna musi być jak najbardziej ładna aby pasowała na ten wieczór do jego wizerunku, ale też nie może być zbyt poukładana i bystra, bo z taką mu za łatwo nie pójdzie - będzie zadawała za dużo pytań a on nie ma ochoty na dyskusje tylko na dobrą zabawę. Więc musi to być kobieta na której zrobi wrażenie swoją osobą (ale mam tu na myśli osobę wykreowaną przez siebie).
Niestety w rzeczywistości pan żyje tylko wspomnieniami z na pozór udanej imprezy, bo tak naprawdę jest sam jak palec i te chwilowe szczęście które dała mu jednodniowa panienka i drogi alkohol szybko mijają. Niestety Książę Ty cały czas jesteś sam, bo nawet Twoi znajomi patrzą przez pryzmat Twojego pieniądza.
Typ ósmy ( wesoły staruszek ) - hehe a czemu nie? W każdym wieku można się pobawić, a im później "wiekowi panowie" {bez obrazy proszę} przyjdą po jakiejś domówce i wypitej tam wcześniejszej flaszeczce wydaje im się ,że będzie im łatwiej. Łatwiej kogoś zahaczyć, bo oczywiście kobiety są już po jakimś alkoholu i są bardziej wylewne a i oni są bardziej śmielsi. Dosiądą się, postawią coś  i potem myślą że mają prawo objąć tak niby po przyjacielsku, złapać za nóżkę, pobawić na parkiecie. Całe towarzystwo wesołych staruszków wydaje się dobrze bawić, ale w głowie im siedzi myśl dnia następnego - potworny ból głowy i ględząca do tego baba ( żona )...
Mam jeszcze w zanadrzu parę "ciekawych" typów posiłkując się pomocami naukowymi w formie ciekawych stron www,  podrzuconymi przez Martynę. Dzięki koleżanko - omówimy to jeszcze :) Wykorzystam na pewno tą dodatkową wiedzę w przyszłych postach, ale muszę też zacząć pracować nad kolejnym wywiadem bo kolejka mi się robi :)
Tak więc korzystając z okazji zapraszam do przeczytania kolejnego posta, którego zapowiem za jakieś dwa dni aby przetrzymać Waszą ciekawość :)


niedziela, 2 lutego 2014

Rycząca czterdziestka

Brawura innych użytkowników drogi doprowadziła do tragedii i uczyniła prześliczną i zazwyczaj uśmiechniętą Sylwię zrozpaczoną, młodą wdową :(
Wydarzenia miały miejsce przed czterema laty także jak to się mówi i często sprawdza - "Czas leczy rany", tutaj tak samo się to sprawdziło i w tej chwili Sylwia jest niemalże tą samą wesołą i pełną sił do życia dziewczyną. Tak jak zatytułowałam posta czterdziestka na karku w tym roku wybije , dzieci już duże - mądre, pełne pasji i pomysłów dziewczyny także Sylwka ma już trochę więcej czasu dla siebie i co...? Zaczyna pomału się rozglądać za towarzyszem na samotne zimowe wieczory i długie wiosenne spacery. Ha ale jak to się może wydawać to nie takie proste, bo mężczyzn wszędzie pełno ale gdzie ten jedyny?
I tu się zaczyna tworzyć sedno posta, czyli to na czym nam zależy - spostrzeżenia na bazie zdobywanych  doświadczeń Sylwii na temat...wiadomy.
Jeszcze za nim zacznę to o czym się dowiedziałam, to parę słów o wyglądzie koleżanki, bo tu też jest ważne, ponieważ jak wiemy faceci są wzrokowcami, więc myślę że na pewno zwrócili i zwracają panowie szczególną uwagę na Sylwunie - ja z nią nie wychodzę bo tylko bym w jej cieniu stała...:)
Jest ona ciemnowłosą pięknością o śniadej cerze, proporcjonalnej figurze, niebywale pięknym uśmiechu i bajecznie niebieskich oczach. Ma zgrabne długie nogi i świetne wyczucie stylu i gracji zarazem. Wiem, możecie powiedzieć wygląd to nie wszystko, liczy się też charakter, ale tu też nie ma się do czego przyczepić. Jest komunikatywna, rozmowna kiedy trzeba, milcząca kiedy trzeba, taktowna, umiejąca i słuchać i wypowiadać się. Może się wydawać , że dziewczyna ze znalezieniem kogoś dla niej nie powinna mieć większych problemów. Ja też tak myślałam Moi Drodzy i bardzo mnie zaskoczyła- właściwie to tą swoją samotnością. Mieszkamy w różnych miastach i dzieli nas ok 200 km ale miałyśmy częsty kontakt z sobą i zawsze koło niej było mnóstwo przyjaznych jej osób, więc tak naprawdę nie sadziłam że czuje się samotna.  Jasne znajomi, znajomymi, ale nie ma potrzeby mieć blisko siebie stu osób, wystarczy tylko jedna aby nie było nam smutno.
Sylwia zaczęła się baczniej rozglądać za wybrankiem, kiedy zaczęła rzeczywiście doskwierać jej pustka w sercu. Wtedy kiedy stwierdziła że jest już ten czas, kiedy jest gotowa na otworzenie się na nowe znajomości a może nawet  miłość. Przedyskutowała to ze swoimi dziewczynami a one nie widząc w tym nic złego tak samo chcą wspierać w tym mamę. Oczywiście przyszły kandydat będzie musiał przejść ostrą selekcję dziewczyn i odpowiedzieć na wszystkie nękające je pytania jak mówią w dobrej wierze i w trosce o matkę .
Tak więc od około roku Sylwia jak i jej pomocne córki szukają odpowiedniego kandydata, ale do tej pory jego brak. Nie ma ona jakichś wygórowanych oczekiwań i nie szuka księcia z bajki. Wygląd nie ma większego znaczenia ,ale musi mieć tak zwane to COŚ (co do tej pory nikt jeszcze nie ustalił co to właściwie jest to coś),trochę oleju w głowie i przede wszystkim swoje zdanie.
No więc mężczyźni , których poznawała najczęściej na wieczornym wychodnym z koleżankami czy też ogólnie z paczką, bądź też faceci poznawani przez innych znajomych na spotkaniach potocznie nazywanych "randką w ciemno" nie wywarli na niej pozytywnego wrażenia. Wywierali jakieś tam wrażenie owszem, ale właściwie kończyło się to zazwyczaj po paru dłuższych rozmowach czy to podczas spotkania czy też telefonicznych.Co mnie zdziwiło; zdarzało się czasem, że nawet nie było takich rozmów telefonicznych bo panowie woleli pisać sms-y czy maile zamiast normalnie zadzwonić i porozmawiać - niewiadomo czy chodzi o narażanie się na koszty czy też nie lubią albo nie mają odwagi rozmawiać. Pytałam jej dlaczego tak szybko się kończyły te znajomości i dlaczego nie dawali sobie trochę więcej czasu aby się może lepiej poznać czy wyczuć. Dla niej (jak i dla większości kobiet) wystarczy parę rozmów aby wiedzieć jaki  to człowiek jest i o co mu chodzi. To nie tylko że o sex, ale o co chodzi mu w życiu, a często zdarzało się, że  i o nic w życiu nie chodziło albo jeszcze tego nie wiedział. Czyli wynika z tego że panowie nie mieli planów i pomysłów na życie, jednym słowem żyli chwilą - no rzeczywiście nie jet to dobry materiał na partnera ktoś kto sam nie wiem czego chce. Dużo można wyczytać z paru rozmów z mężczyzną ; ze sposobu jak mówi i o czym jak się wypowiada w słowach, jak się odnosi do innych, jak mówi o swojej rodzinie o ile w ogóle chce o tym mówić, bo zdarzali się tacy co cenili swoją przestrzeń i nie zamierzali swojej rozmówczyni informować o członkach  rodziny czy  o pracy. Wiele  również można wywnioskować ze sposobu składania zdań w sms-ach,  mailach, czatach (nie jakie błędy ortograficzne robi bo prawie każdy je robi ), ale jak do ciebie się w nich odnosi  i czy poświęca temu tyle czasu by sobie jeszcze raz to przeczytać zanim naciśnie Enter, tu sama zwracam na to szczególną uwagę i wiem, że nie jestem jedyna tak wiec Panowie, więcej szacunku i uwagi dla słowa pisanego :)
No  więc co do Sylwii, ona dalej szuka swojego księcia , a ja kończę post mając już nie lada pomysłów na następne historie :)
Dzięki Sylwunia...Życzymy powodzenia - Wierzę że będziesz jeszcze szczęśliwa i zakochana.
Może wykorzystaj do tego internet? ;)

środa, 29 stycznia 2014

Będzie o Sylwii

Tak właśnie w najbliższy weekend mam umówiony wywiad z moją dobrą koleżanką Sylwią.
Znamy się już parę ładnych lat, także dużo o sobie wiemy ale może powie mi coś czego nie wiem? Zawsze jestem bardzo ciekawa opowieści moich rozmówczyń i pełna nadziei na ciekawego posta. Mam nadzieję że mnie i też Was nasza Sylwia nie zawiedzie...
Co mogę o niej powiedzieć, aby trochę wzbudzić Waszą ciekawość to to że Sylwia jest prawdziwą "ryczącą czterdziestką", ma fajne już prawie dorosłe dzieciaki i co tu jest jej dramatem została cztery lata temu wdową...
Zapraszam po weekendzie do lektury.

czwartek, 23 stycznia 2014

Weekendowy rekonesans :(

Niestety...nadal utwierdzam się w przekonaniu, jakie to wszystko jest skomplikowane i mało proste. Ostatnio miałam okazję po obserwować i przyjrzeć się z bliska jakże różnym typom i pokrojom płci brzydszej. Ludzie...DRAMAT. Ja naprawdę bym chciała coś miłego i odkrywczego powiedzieć o tym zjawisku, no ale po prostu się nie da. Mało tego...ja zaczynam jeszcze mniej rozumieć niż rozumiałam :(  Już nie wiem co tkwi w facecie i o co mu chodzi (zakładając że ON wie o co mu chodzi). Pewnego weekendowego wieczoru przeprowadziłyśmy z koleżankami rekonesans w jednym z naszych "miejscowych lokali". Po przeprowadzonym "audicie" wyróżniło się paru typów o których można by parę słów wtrącić, aczkolwiek każdy z nich to odrębny temat (powiedziałabym rozdział).
A więc pierwszy typ (głupio-mądry ważniak) co ma siebie za pępek świata, przedstawia się wszystkim i każdemu głośno i wyraźnie wysławiając swoje imię, niestety nie interesuje go twoje imię a i tak by z resztą nie pamiętał bo to w końcu takie mało istotne, najważniejsze żeby wszyscy jego imię zapamiętali. Teksty i rozmówki obraźliwe w stosunku do innych, wywyższając się w ten sposób, jednak jak próbujesz odeprzeć jego atak i prosisz o argumenty jego bezczelnych wypowiedzi nie umie podjąć dyskusji i niepostrzeżenie znika omijając niewygodnego rozmówcę szerokim łukiem :)
Drugi typ (spoceniec) co ledwo przyszedł a już śmierdzi. Mieszanka piwska, fajek i czego nieznoszę-czosnku, który wychodzi z potem i cuchnie jak nie wiem co. Zbliża się na taką odległość do "ofiary" że nie da się uniknąć wydzielającego się odoru. A jak do tego trochę potańczy i jego czoło pokrywa się ogromnymi kropelkami jeszcze bardziej śmierdzącego potu to już jest masakra. Chłopak chce natarczywie rozmawiać a może nawet potańczyć, niestety jest wręcz odrażający.
Trzeci typ (obserwator) co przygląda się z daleka, z uwagą obserwuje ruchy wybranego obiektu. Można go spotkać na swojej drodze mnóstwo razy, niby przypadkiem wpadnie na ciebie, niby znajdzie się akurat nieopodal ze swoim towarzystwem, w pobliżu tańczy na parkiecie. Często natknąć się można na jego wzrok, ale wtedy odwraca głowę dla niepoznaki. Po paru bliższych spojrzeniach  zaczyna  się do ciebie uśmiechać, ale kiedy dochodzi do rozmowy, okazuje się że facet zapomina języka w gębie i żeby cokolwiek można nazwać rozmową to tylko z twojej inicjatywy, bo on w końcu jest tylko obserwatorem .
Czwarty typ (natręt) tu jak sama nazwa mówi facet, który nie da się łatwo spławić, ale też jest tego świadomy i głośno o tym mówi- że za szybko się go nie pozbędziesz. To typ, który najbardziej wkurza i oczywiście z pewnością każda z nas przynajmniej raz na takiego natrafiła także nie ma co tu się rozpisywać...wiemy, za szybko nie da się go spławić nawet jak jesteś niemiła a nawet arogancka to nie działa :)
Piąty typ (intelektualista) co zaczyna w bardzo poważny sposób rozmowę, waży każde słowo, ładnie się wypowiada, słucha z uwagą co mówisz, zadaje ciekawe pytania, przytakuje co chwila głową pokazując że jest zainteresowany twoimi wypowiedziami. No i co dalej? Zaczyna mówić o sobie, zbyt dużo o sobie,  w końcu tylko o sobie  pokazując jak bardzo jest z siebie i swoich osiągnięć dumny. Do czego to zmierza? Że zaczyna ci się dłużyć i robi się to wszystko cholernie nudne...
Znalazłoby się więcej takich typów, bo ile ludzi tyle charakterów, ale szkoda dnia na opisy każdego przypadku, tak więc poprzestanę na intelektuliście :)
Najciekawsze jest to, że byłyśmy w piątkę i każda z nas miała podobne odczucia i no niestety wyraziła podobne opinię, więc nasz weekendowy audit przeszedł powiedzmy że pomyślnie :)

czwartek, 16 stycznia 2014

Ocena Czarownicy

No faktycznie Ewuniu, trochę mnie zawiodłaś...Nie ukrywam, że liczyłam rzeczywiście na jakieś pikantne szczegóły...:) Ja myślałam, że jak już masz taką ukrytą moc to, to w jakiś sposób wykorzystujesz... Z Twojego posta wynik, że masz jakiś wewnętrzny magnetyzm przyciągający płeć przeciwną - no też że my się wcześniej nie znałyśmy...tylko z Tobą na miasto wychodzić :) Ty powinnaś to zjawisko naprawdę wykorzystać, tylko własny biznes otwierać;wciśniesz wszystko zapatrzonemu w Ciebie Klientowi :) Pomyśl o tym - i pamiętaj, że to był mój pomysł :)
W każdym bądź razie dziękuję za ujawnienie swoich nie spotykanych zdolności i poświęcony dla nas czas. Co do treści, to poprawiłam parę drobny błędów a reszta super. Wielkie dzięki Ewa. Pozdrawiam.

środa, 15 stycznia 2014

Czarownica Ewa

Witam;
Tak jak obiecałam, słowa dotrzymuję - biorę się do roboty :)
Nie wiem dlaczego tak okrutnie mnie nazwałaś Aga ? - Nie dość, że nieświadomie uwodzę mężczyzn { sami się uwodzą } , to jeszcze czarownica. No ale dobra, niech Ci będzie - to Twój Blog, pewnie parę osób tym zainteresowałaś :) - Spoko nie gniewam się , z resztą sama chciałam coś sobie popisać - no to więc piszę...
Rzeczywiście od jakichś paru lat zauważyłam zupełnie nie myśląc o tym wcześniej i nie zastanawiając się w ogóle jak to wszystko działa, dziwne i niepokojące zainteresowanie moją osobę ze strony mężczyzn. Przypadkowych, no wiadomo nie przechodniów ale przypadkowo poznanych facetów w różnych sytuacjach, którą po paru zamienionych z nimi słowach wykazywali większe i śmielsze zainteresowanie. Było parę groźnych momentów, kiedy w akcję wkraczały ich zazdrosne partnerki widząc w ich oczach flirciarskie zagrywki. Uwierzcie, że ja nie prowokowałam tych sytuacji w żaden sposób : nie zagadywałam ich pierwsza - odpowiadałam ewentualnie na zadawane pytania, nie próbowałam flirtować, nie uśmiechałam się szczególnie szczerze, nawet czasem nie wykazywałam nawet większego zainteresowania, a czasem wręcz byłam niemiła. Miejsca w których  dochodziło do tych sytuacji były wszelakie: to przystanek autobusowy, to przychodnia lekarska, a nawet komisariat policji. Nie przeraża ich obrączka na moim palcu, z resztą na ich palcach też  nie hihi, nie hamują prób podjęcia rozmowy dzieci z którymi zazwyczaj wszędzie chodzę, ani mój ciężarny brzuch kiedy i takie czasy były :) Dodam, że nie jestem nad wyraz urodziwa(tzn. szkaradą też nie jestem), nie mam figury supermodelki(w końcu urodziłam dwójkę dzieci), więc chyba nie to działa na tych kręcących się koło mnie panów.
Proszę też sobie nie myśleć, że sobie po prostu coś wkręciłam czy wpadłam w jakiś narcyzm i tak sobie wmawiam {też mi to przeszło przez głowę i starałam się trzymać tych myśli swojego czasu}.Uświadomił mnie w tym wszystkim chwilami już wkurzony  mężulek, który któregoś dnia powiedział, że jak tylko on odchodzi na chwilę i zaraz wraca to jest koło mnie jakiś przypadkowy oczywiście adorator. Przez chwilę myślałam że jest zazdrosny i robi jakieś niepotrzebne insynuacje, ale rzeczywiście tak zazwyczaj jest. Spotkaliśmy się kiedyś z sytuacją w sklepie, gdzie tylko obrócił się on na chwilę do drugiego regału aby coś obejrzeć i kiedy wrócił wzrokiem w moją stronę już jakiś klien służył mi radą reklamując ponoć sprawdzony produkt. My już się z tego śmiejemy bo sytuacje stają się chwilami coraz bardziej komiczne. Nie wiem co powoduje jakieś ogólne zainteresowanie moją osobą, ale nie ma w tym żadnego mojego wkładu i udziału, aczkolwiek nie powiem schlebia mi to czasem :) także jak mam kiepski dzień i chcę się dowartościować wystarczy wyjść na ulicę hihi:)
Tak to mniej więcej u mnie wygląda. Nie jestem zbyt dobrym pisarzem także za błędy różnego pochodzenia z góry przepraszam. Może liczyliście Państwo na coś bardziej pikantnego, co wynikało z zapowiedzi Agnieszki , ale jestem zwykłą, skromną dziewczyną z poprawnymi relacjami w społeczeństwie także tylko na to mnie stać :)
Dziękuję Agnieszce za udostępnienie swojego Bloga i proszę abyś jak coś będzie Cię znacząco razić o  ewentualne przeredagowanie treści ( tylko bez przesady) :)
Dzięki jeszcze raz . Pozdrawiam Ewa (Czarownica Ewa) :)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Zapowiedź Czarownicy

Jestem taka podekscytowana kolejną historią, która ukaże się za parę dni w moim blogu :)
Nie znam co prawda kobiety, ale znam namiastkę jej tajemnicy, którą zamierza nam zdradzić...
Jest to przyjaciółka mojej koleżanki Moni ( o Monice też kiedyś poczytacie) , posiadająca nieprawdopodobne zdolności uwodzenia mężczyzn ; dodam że nieświadomie...Zaintesowani ?
Czarownica jak ją nazwałam nie chce opowiedzieć mi o sobie, chce sama to napisać...Także jak tylko będzie gotowa - obiecała, że nastąpi to już w tym tyg, to udostępnię jej jednego posta w blogu, aby uchyliła nam rąbka swojej tajemnicy.
Także oczekuję kolejnego posta razem z Wami :)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Trochę o Natalii

Natalia to kobieta mająca swoje zdanie i zasady (często przez to dochodzi do różnych zgrzytów i nie porozumień w jej otoczeniu) ale wie dokładnie czego chce i tego strzeże.
Ma 37 lat i dwoje fajnych dzieciaków ( Synuś - 5 lata i córcia - 7 lat ). Ona od trzech lat sama z wyboru i jak mówi bez wyboru ( mężczyzna z którym żyła i nazywał się jej mężem nie pozostawił jej wybory - musiała w końcu unieść ciężar jego nałogu i zanieść papiery do odpowiedniej instytucji).
Obecnie zaczyna żyć pełnią życia i nie chce tego w ogóle zmieniać. Jest szczęśliwa i nie zamierza się wiązać z żadnym (cytuję) "...Tyranem, który będzie mówił jej co ma robić, kontrolował na każdej płaszczyźnie jej prywatności i organizował jej czas ..." , jaki zamierza poświęcić dla dzieci.
Teraz jest jej czas jak mówi, ma mamę na którą może liczyć i przyjaciół, którzy wspierają ją i pomagają. Cieszy się życiem, chodzi z dziećmi na basen i do parku na długie spacery. Wieczorami ma czas, który spędza w taki sposób jaki lubi : albo posiedzi z koleżankami przy lampce wina, albo położy się do wanny biorąc do ręki dobrą książkę. Widać po dziewczynie, że decyzje jakie do tej pory podjęła są słuszne i  sama jest z siebie dumna, że tak świetnie sobie ze wszystkim poradziła.
Miała oczywiście gorsze momenty w życiu, kiedy nie widziała sensu istnienie i nie chciała chwilami podejmować żadnej walki - myślała że tak jak jest teraz to będzie już zawsze i na wieki.  Zawsze myślała że będzie więźniem w własnym domu, przykutym do obowiązków domowych i codziennie oglądającą niestety (cytat) "...zachlaną mordę człowieka, którego widoku nie mogłam już  dłużej znieść...". Przełomem w jej życiu był widok innej podobnie nieszczęśliwej kobiety spotkanej przypadkiem na ulicy. Była zaniedbana, wychudzona, widać że młoda lecz już siwa. Podnosiła z ziemi pijanego męża, który leżał z zakrwawioną twarzą a koło niej pięcioro małych zapłakanych i niestety tak samo zaniedbanych dzieci, które w ogóle nie rozumiały całej sytuacji. Natalia ze współczuciem patrzyła na kobietę, która bez słowa i ze wstydem na twarzy ostatkiem sił prowadziła mężczyznę do domu. Był to dla niej jak kubeł zimnej wody, który uzmysłowił jej, że podobny los może czekać i ją, a przecież nikt tak nie chce żyć...
Małymi krokami zaczęła szukać pomocy oczywiście początkowo przez internet a potem umówiła się na spotkanie z Grupą Wsparcia, która pomogła jej stać się kobietą, którą jest teraz : silną, niezależną i piękną a przede wszystkim bardzo szczęśliwą :)
 Dzięki Natala... Trzymaj tak dalej...

środa, 1 stycznia 2014

Wszystkiego Dobrego

Korzystając z chwilowego dostępu internetowego  i czas w jakim piszę posta  ;
Chciałam złożyć Wszystkim złożyć Noworoczne Życzenia :
Niech ten Nowy 2014 Rok przyniesie Nam Wszystkim Nowych sił  aby Spokojnie i Wytrwale przeżywać każdy Nowy Dzień :) 
Obecnie przebywam za granicami Naszego jakże Pięknego Kraju, ale jak tylko będę w Polsce
 ( najprawdopodobniej 06 stycznia ) włączam się aktywnie do pisania mojego bloga. 
Także proszę o chwilę cierpliwości i oczekiwania na Historię Natalii :)